Ronnie jest buntowniczką, zakochaną w nocnym życiu Nowego
Jorku. Kiedy więc dowiaduje się, że ma spędzić całe lato z ojcem, z którym nie
miała kontaktu od trzech lat, nie jest zachwycona. Rozgoryczona swoim losem
przewiduje, że czeka ją najgorsze lato w życiu. Nie ma pojęcia jak się myli,
ani jakie plany ma dla niej kapryśny los. Będzie musiała przezwyciężyć swoją
niechęć do ojca i dać mu drugą szansę. Pozna także przystojnego siatkarza
Willa. Każdy ma swoje sekrety, a tego lata niektóre z nich wyjdą na jaw. Jak
zmieni to Ronnie? Czy będzie potrafiła wybaczyć?
„Ostatnia piosenka” to już nie pierwsza powieść Nicholasa
Sparksa, którą przeczytałam i muszę przyznać, że ponownie się nie zawiodłam.
Nie wiem jak on to robi, ale za każdym razem potrafi przyciągnąć moją uwagę i
wzbudzić we mnie skrajne emocje. Myślę jednak, że pan Sparks to sadysta,
ponieważ za każdym razem, gdy spotykam się z jego książką długo nie mogę dojść
do siebie i zawsze zużywam całe pudełko chusteczek. Czy on odczuwa aby odczuwa
jakąś przyjemność ze znęcania się nad czytelnikiem, że nie pozwoli naszym
ulubionym bohaterom żyć w spokoju?
Muszę przyznać, że jest w tym naprawdę dobry. Działa z
dokładnie opracowaną techniką. Najpierw zapędza bohaterów w senne, spokojne
miejsca, by mogli tam odnaleźć szczęście, odkryć sens życia itd. Równocześnie
sprawia, że czytelnik całkowicie angażuje się w ich historię, przywiązuje się
do bohaterów. A kiedy ma już pewność, że jesteśmy bardzo we wszystko zaangażowani
i nareszcie mamy nadzieję na szczęśliwe dla bohaterów zakończenie, on robi coś
strasznego. Zawsze! Czemu on nie pozwoli im być szczęśliwymi. Czy choć raz nie
może być tak, jak w bajkach? Czy choć raz wszystko nie musi być realne do bólu?
Nie. A przynajmniej taką odpowiedź otrzymałam po każdej z przeczytanych
książek. I podczas każdej płakałam jak głupia. Nawet teraz po kilku godzinach
po przeczytaniu, kiedy to piszę nadal bolą mnie głowa i oczy. Zapewne wyglądam
strasznie, ze spuchniętą i czerwoną od płaczu twarzą, dlatego cały dzień, w
miarę możliwości omijam lustra.
A wracając do powieści i przymykając oko na sadystyczne
metody pana Sparksa muszę przyznać, że to jedna z lepszych powieści jakie
czytałam. Pod względem, jakby… technicznym, że tak to ujmę. Szczerze mówiąc, to
nie mogę sobie w tej chwili przypomnieć jakiejkolwiek książki, która w tym
stopniu rozbudzałaby moją wyobraźnię. Rzecz jasna, podczas każdej potrafiłam
sobie wyobrazić wszystkie wydarzenia, ale podczas czytania „Ostatniej piosenki”
całkowicie stawałam się częścią wydarzeń. Nawet nad Tm się nie zastanawiając
mogłam bez problemu stać się częścią wydarzeń. W pewnych chwilach zdawałam
sobie sprawę, że w głowie dokładnie widzę otoczenie bohaterów, to, gdzie się znajdują.
Miałam wrażenie, że stoję razem z nimi na plaży, pod stopami czuję piasek,
wiatr rozwiewa mi włosy, a w oddali słyszę szum oceanu. To było niesamowite!
Niemal widziałam każde ziarenko piasku, każdy listek szumiący na wietrze.
Chwilami naprawdę tam byłam! Nie wiem jak autorowi udało się osiągnąć taki
efekt, ale jestem całkowicie oczarowana. Możliwe nawet, że przeczytam tę
książkę jeszcze raz, tylko po to, by doświadczyć tego cudownego uczucia
ponownie.
Jak już mówiłam, bohaterowie również byli naprawdę realni
i niektórych szczerze polubiłam. Książka porusza ważny temat, jakim jest
wybaczanie. Nie lubimy tego robić. Wybaczać nie jest łatwo, bo każdy z nas nie
lubi być raniony, a szczególnie przez bliskie mu osoby. Tak też było i tu.
Bohaterowie długo nosili w sobie żal. Dopiero pewne wydarzenia pozwoliły im
zrozumieć swoje błędy. Każdy je popełnia, ważne jednak by w porę je naprawić.
Ludzie jednak zazwyczaj robią to gdy jest już prawie za późno. Większość
powieści Sparksa niesie ze sobą przesłanie, abyśmy doceniali to, co mamy.
Rodzinę, przyjaźń, miłość. By mimo wszystko walczyć o nie za wszelką cenę.
„Ostatnia piosenka” to kolejna wspaniała powieść
wybitnego pisarza, napisana jednak lekkim językiem. Czyta się ją bardzo szybko
i chciałoby się żeby trwała dłużej. Mam wrażenie, że jego powieści nigdy nie
będzie mi dosyć. Mimo, że często wiem, czego się spodziewać (nie ukrywam, że
jego książek nie można zaliczyć do szczególnie zaskakujących, z pewnością fani
kryminałów będą niepocieszeni) to zawsze, mimo wszystko wywierają na mnie duże
wrażenie. Zarówno „Ostatnią piosenkę” jak i inne jego powieści wszystkim
serdecznie polecam, bez względu na wiek.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz