Pewnej burzliwej nocy do opuszczonego domu o oknach
zabitych deskami Matthew przyprowadza swoją starszą o dwa lata siostrę. Tutaj
się wychowali, tutaj upłynęło ich na pozór szczęśliwe dzieciństwo. Teraz Sophie
siedzi pod ścianą związana, Matthew zaś wspomina przeszłość, stawia pytania,
nie na każde jednak otrzymuje odpowiedź. Czytelnik z wolna odkrywa jego
obsesyjną miłość do siostry, poznaje dręczące go demony. Aż do zaskakującego
finału...
Taki opis można przeczytać na okładce powyższej książki.
Zaintrygował Was? Bo mnie bardzo i właśnie dlatego po nią sięgnęłam.
"Sophie" to naprawdę intrygująca książka. Czytając, można odnieść
wrażenie, że to nudnawa opowiastka obyczajowa, ale tuż pod powierzchnią wyczuwa
się zapowiedź jakiejś niespodzianki. Ciągłe niedopowiedzenia i zmiana narracji,
sprawia, że czytelnik wciąż nie może się niczego spodziewać. Akcja przeskakuje
i wydaje się być całkowicie nie chronologiczna, czytając "Sophie"
trzeba być czujnym, bo każdy najmniejszy szczegół jest tutaj na wagę złota...
W tej książce przeplatają się różne wydarzenia, uczucia i
domysły. Nawet nie wiadomo kiedy, czytelnik zostaje wpleciony w ten wir i
również staje się cichym uczestnikiem wydarzeń. Choć z pozoru dzieje się
niewiele, siedząc razem z bohaterami w opuszczonym domu przez całą noc,
poznajemy niemal całe dzieciństwo Sophie i Matthew. Ich najmłodsze lata zdominowała
siostra. Zastępowała chłopcu matkę, organizowała wszystkie zabawy i życie.
Podziwiał ją i zarazem się jej bał. Odczuwał przed nią cichy respekt i stale
próbował rozszyfrować jej dziwne zachowania. On także miał swoje sekrety.
Mimowolnie uczył się od niej pewnych zachowań i doskonalił sztukę oszukiwania.
Po pewnym czasie i ona nie znała już go, jakim był naprawdę. Jej także ukazywał
inną siebie wersję. Był w tym bardzo dobry, uczył się przecież od mistrza.
Sophie była bardzo dojrzała jak na swój wiek. Często inteligencją
przewyższała wielu dorosłych. Umiejętnie ukrywała jednak swoje zdolności, by
nie zwracać na siebie uwagi. Wszystko miała dokładnie zaplanowane, po
najmniejszy szczegół. Nic nie miało prawa pójść nie po jej myśli. Z czasem i
mnie ona zaintrygowała. Mimo wszystko nie mogłam odgadnąć jej zamiarów. Była
postacią tajemniczą, budzącą równocześnie zaciekawienie i strach. Cóś w jej
zachowaniu kazało się zatrzymać i zastanowić nad każdym słowem, które prawie
zawsze miało inne znaczenie i odkrywało o niej bardzo wiele.
"Sophie" pełna jest tajemniczych postaci. Mimo
przeczytania książki, co do wielu wciąż mam mieszane uczucia. Trudno jest
jednoznacznie stwierdzić, kto był ofiarą, a kto oprawcą. Wielu jest i jednym i
drugim, ale o tym możemy przekonać się dopiero po pewnym czasie. Wszyscy jednak skupiali na sobie uwagę i
skłaniali do przemyśleń. O rodzinie i jej roli w naszym życiu, o dorastaniu i
różnych jego formach.
Jest to książka z pewnością intrygująca i nie dająca o
sobie zapomnieć. Myślę, że żeby ją dobrze zrozumieć nie wystarczy przeczytać ją
raz. Jest pełna ukrytych podtekstów, na które na początku nie zwraca się uwagi,
a które mają ogromne znaczenie, by zrozumieć całość. "Nie szkodzi, czasu
mamy dość. Mów Sophie."
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz