wtorek, 1 października 2013

"Sophie" Guy Burt

Od razu chciałabym przeprosić za brak obecności, niestety szkoła wróciła już nieubłaganie i nie daje o sobie zapomnieć. Dzisiaj chcę Wam trochę wynagrodzić, więc pojawią się dwa posty. Postaram się w najbliższy weekend znaleźć jakoś czas :)

            Pewnej burzliwej nocy do opuszczonego domu o oknach zabitych deskami Matthew przyprowadza swoją starszą o dwa lata siostrę. Tutaj się wychowali, tutaj upłynęło ich na pozór szczęśliwe dzieciństwo. Teraz Sophie siedzi pod ścianą związana, Matthew zaś wspomina przeszłość, stawia pytania, nie na każde jednak otrzymuje odpowiedź. Czytelnik z wolna odkrywa jego obsesyjną miłość do siostry, poznaje dręczące go demony. Aż do zaskakującego finału...
            Taki opis można przeczytać na okładce powyższej książki. Zaintrygował Was? Bo mnie bardzo i właśnie dlatego po nią sięgnęłam. "Sophie" to naprawdę intrygująca książka. Czytając, można odnieść wrażenie, że to nudnawa opowiastka obyczajowa, ale tuż pod powierzchnią wyczuwa się zapowiedź jakiejś niespodzianki. Ciągłe niedopowiedzenia i zmiana narracji, sprawia, że czytelnik wciąż nie może się niczego spodziewać. Akcja przeskakuje i wydaje się być całkowicie nie chronologiczna, czytając "Sophie" trzeba być czujnym, bo każdy najmniejszy szczegół jest tutaj na wagę złota...
            W tej książce przeplatają się różne wydarzenia, uczucia i domysły. Nawet nie wiadomo kiedy, czytelnik zostaje wpleciony w ten wir i również staje się cichym uczestnikiem wydarzeń. Choć z pozoru dzieje się niewiele, siedząc razem z bohaterami w opuszczonym domu przez całą noc, poznajemy niemal całe dzieciństwo Sophie i Matthew. Ich najmłodsze lata zdominowała siostra. Zastępowała chłopcu matkę, organizowała wszystkie zabawy i życie. Podziwiał ją i zarazem się jej bał. Odczuwał przed nią cichy respekt i stale próbował rozszyfrować jej dziwne zachowania. On także miał swoje sekrety. Mimowolnie uczył się od niej pewnych zachowań i doskonalił sztukę oszukiwania. Po pewnym czasie i ona nie znała już go, jakim był naprawdę. Jej także ukazywał inną siebie wersję. Był w tym bardzo dobry, uczył się przecież od mistrza.
            Sophie była bardzo dojrzała jak na swój wiek. Często inteligencją przewyższała wielu dorosłych. Umiejętnie ukrywała jednak swoje zdolności, by nie zwracać na siebie uwagi. Wszystko miała dokładnie zaplanowane, po najmniejszy szczegół. Nic nie miało prawa pójść nie po jej myśli. Z czasem i mnie ona zaintrygowała. Mimo wszystko nie mogłam odgadnąć jej zamiarów. Była postacią tajemniczą, budzącą równocześnie zaciekawienie i strach. Cóś w jej zachowaniu kazało się zatrzymać i zastanowić nad każdym słowem, które prawie zawsze miało inne znaczenie i odkrywało o niej bardzo wiele.
            "Sophie" pełna jest tajemniczych postaci. Mimo przeczytania książki, co do wielu wciąż mam mieszane uczucia. Trudno jest jednoznacznie stwierdzić, kto był ofiarą, a kto oprawcą. Wielu jest i jednym i drugim, ale o tym możemy przekonać się dopiero po pewnym czasie.  Wszyscy jednak skupiali na sobie uwagę i skłaniali do przemyśleń. O rodzinie i jej roli w naszym życiu, o dorastaniu i różnych jego formach.

            Jest to książka z pewnością intrygująca i nie dająca o sobie zapomnieć. Myślę, że żeby ją dobrze zrozumieć nie wystarczy przeczytać ją raz. Jest pełna ukrytych podtekstów, na które na początku nie zwraca się uwagi, a które mają ogromne znaczenie, by zrozumieć całość. "Nie szkodzi, czasu mamy dość. Mów Sophie."

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz