Jest rok 1943. Na wschodzie i w centrum Europy trwa
zaciekła wojna. Maximilian Carver postanawia przenieść się razem z rodziną z dala
od niej do cichego miasteczka nad Atlantykiem. Z żoną i trojgiem dzieci: Maxem,
Alicją i Iriną wprowadzają się do starego domu przy plaży, wcześniej
zamieszkiwanego przez rodzinę Fleischmannów, których dziewięcioletni syn Jacob
utonął w morzu. Od samego przyjazdu Max zaczyna zauważać dziwne rzeczy,
dziejące się w miasteczku. Zegar na dworcu działa w przeciwną stronę, a w
ogrodzie za domem chłopiec odnajduje tajemnicze posągi. Dzieci poznają
kilkunastoletniego Rolanda, który opowiada im o miasteczku i wraku statku z końca
pierwszej wojny, który w dziwnych okolicznościach rozbił się na skałach urwiska.
Poznają także dziadka chłopca - Victora Kraya. Od niego dowiedzą się o Księciu
Mgły - potężnym czarowniku, zdolnym spełniać marzenia i prośby, ale oczekującym
w zamian bardzo wiele. Niedługo dzieci przekonają się, że legenda ma dużo z
prawdy, a im wszystkim grozi ogromne niebezpieczeństwo. Czy uda im się pokonać
Księcia Mgły?
Po raz pierwszy z prozą Carlosa Ruiz Zafona spotkałam się
podczas czytania powieści "Cień wiatru". Było to już ponad rok temu,
więc postanowiłam sprawdzić czy nie była to jedynie naiwna ocena., jeszcze mało
doświadczonego czytelnika. Nie miałam pod ręką wspomnianej książki sięgnęłam
więc po "Księcia mgły". Rozkręcało się powoli i byłam już bliska
odłożenia, ale w pewnym momencie autor trafił w jakiś mój czuły, czytelniczy
punkt i w końcu mnie wciągnęło. Choć muszę przyznać, że oczekiwałam więcej, nie
zawiodłam się mimo wszystko.
"Książę mgły" to powieść dla młodszej
młodzieży, jednak i ja dobrze się z nią bawiłam. Widać, że jest to powieść
pisana przez dość młodego pisarza (miał wtedy koło 30 lat), bo przeplatają się
w niej wyraźnie wątki sensacyjne. Wspomniany wcześniej "Cień wiatru"
to bardziej dojrzała i refleksyjna powieść. "Książę mgły" to duża
dawka akcji i emocji, szczególnie w końcowej części. Spowita jest jakby we mgle
tajemnicy i mroku. W każdym zakamarku da się wyczuć złowieszczą obecność
Księcia Mgły, który czyha, będąc niewidocznym, ale stale obecnym na skraju
naszej świadomości.
Jak już mówiłam, ta powieść utrzymana jest w innym stylu
niż pozostałe książki autora, jednak nadal ma w sobie to coś, co przyciąga mnie
za każdym razem. Z pewnością ważnym aspektem zawsze jest tajemnica. Czasami
większa, czasami mniejsza. Autor zawsze wie, co powiedzieć bym nie mogła
oderwać się od jego książek. W odpowiednim momencie następują zwroty akcji, w
taki sposób że nigdy się nie nudzę, ale też nie buzuję od nadmiaru akcji.
Świetnie oddaje to charakter małej mieściny, w której głównie mają miejsce
wydarzenia. Senne nadmorskie miasteczko, wypełnione zapachem saletry. Tak samo
jest w powieści niby sennie i melancholijnie, ale wciąż mamy świadomość, że ta
saletra może zwiastować jakiś rychły wybuch.
Mimo, że jak już mówiłam jest to książka raczej dla
młodszych czytelników, nie brak w niej scen raczej nie występujących w bajkach.
W przeciwieństwie do nich, "Książę mgły" nie kończy się happy end'em,
gdzie wszyscy żyją długo i szczęśliwie. To zakończenie daje trochę więcej do
myślenia i przypomina nam, że niektórych spraw nie da się zmienić, a nasze
przeznaczenie i tak nas dopadnie, czy byśmy tego chcieli, czy nie.
W sumie nie wiem komu polecić taką książkę. Jest raczej
uniwersalna i z pewnością spodoba się każdemu. Serdecznie polecam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz