Często słyszymy o toczących się gdzieś na świecie
konfliktach zbrojnych, o wojnach które dawno temu zmieniły życie naszych
dziadków. Czasami zastanawiamy sie nad tym głębiej, a czasami nie. Czy
myśleliście jednak kiedyś, że coś takiego mogłoby się zdarzyć teraz, na Waszych
oczach, zmieniając Wasze życie? Ellie, Fi, Homer i Lee nie muszą sobie tego
wyobrażać. Od kiedy nieznany najeźdźca zaatakował ich kraj, ich życie
całkowicie się zmieniło. A wojna wcale nie ma się ku końcowi. Mimo, że zrobili
już wiele, nadal nie mogą pozwolić sobie na odpoczynek. Teraz podejmują się
większych i ważniejszych rzeczy, walczą z co raz silniejszym wrogiem. Jednak
walczą także z samymi sobą. Ze strachem, zwątpieniem i zmęczeniem. Kto wygra tę
walkę? Czy bohaterom i teraz uda się umknąć śmierci, która czai sie na każdym
kroku?
Z pewnością wielu z Was czytało już wspaniałe książki
Johna Marsdena. Nie?! W takim razie jak najszybciej bierzcie się za czytanie.
"Gorączka" to już piąta część, tych zaskakujących opowieści o
nastolatkach z Australii. Wojna trwa juz od roku i zaczyna się robić co raz
goręcej...
Ja z pewnością dostawałam gorączki podczas czytania tej
książki. Chwilami nie mogłam usiedzieć w miejscu, bo emocje były po prostu zbyt
duże. Z niecierpliwością, niepewnością i strachem, poznawałam kolejne karty tej
historii. Ta przygoda była dla mnie niezwykle zaskakująca, wciągająca, ale
także dająca do myślenia. Przeczytałam ją w jeden dzień, ale kolejny także
należał do niej. Długo nie mogłam wyrzucić z głowy makabrycznych obrazów i
pesymistycznych myśli. Bo ta wojna staje się jeszcze brutalniejsza. A ja razem
z bohaterami muszę sobie z tym radzić i często zadaję sobie pytanie: zabić i
przeżyć, czy oszczędzić i drżeć o własne życie?
Takie momenty zdarzały mi się często. Bohaterowie nie
zawsze oszczędzali. A ja zwykle się z nimi nie zgadzałam. Ale to właśnie to
lubię w tej książce. Jej szczerość do bólu. To, że czasami wręcz chciałam
odwrócić wzrok od toczących się scen. Ale również to, że po prostu nie mogłam.
Nie mogłam się zdobyć na odwrócenie wzroku. Czytałam dalej, wpatrzona,
przestraszona, niezdolna do żadnej reakcji. Czasami jedynie otwierałam oczy
szerzej ze zdziwienia. Ale pokochałam to. Pokochałam każdą, nawet najbardziej
odrażającą i zaskakującą chwilę.
Pokochałam także bohaterów. Tych młodych, odważnych
ludzi, którzy poświęcali wszystko, swoją młodość i zdrowie, a czasami życie, by
przeciwstawić się najeźdźcy. Za to, że mieli w sobie siłę by walczyć, kiedy
wszyscy inni juz dawno się poddali. Czasami miałam wrażenie, że jestem tam
razem z nimi. Nie jednak, by walczyć, ale aby uczyć się od nich i podążać ich
śladem. Stali się dla mnie prawdziwymi herosami. Bez nadnaturalnych mocy, a z
ogromną odwagą, uporem i patriotyzmem.
Zaręczam Wam, że nie pożałujecie przeczytania tej
książki. Nie ważne czy macie lat dziesięć, czy dwadzieścia, powinniście po nią
sięgnąć. Seria "Jutro" wymyka się wszystkim kategoriom. Nie jest
podobna do niczego, co ostatnio czytaliście. Wzruszająca, przerażająca i
wciągająca. Jednocześnie szczera i niewyobrażalna w prawdziwym życiu.
Przeczytacie ją z zapartym tchem i nigdy nie będziecie mieli dość.
Uwielbiam cala serie Marsdena, a dzisiaj zabieram sie za ostatnia czesc - Kroniki Ellie 3. Moja ostatnia przygoda z bohaterami z Australii ;_;
OdpowiedzUsuń