poniedziałek, 17 czerwca 2013

Recenzja "Żona podróżnika w czasie" Audrey Niffeneger


Żona podróżnika w czasie” – debiut literacki Audrey Niffenegger to powieść niezwykła, na nowo wyznaczająca znaczenie miłości.
Henry – młody bibliotekarz, cierpi na niespotykaną chorobę genetyczną, powodującą zaburzenia czasowe – podróżuje w czasie. Jego życie trudno nazwać normalnym. Gdy w jednej chwili siedzisz w domu, czytając książkę, a w drugiej przenosisz się dwadzieścia lat wstecz, bez pojęcia, gdzie jesteś i jakiegokolwiek ubrania, nie wiedząc kiedy powrócisz, łatwo się pogubić. Taki los spotkałby Henry’ ego gdyby nie Clare – wrażliwa, młoda artystka. Trudno jest jednoznacznie stwierdzić, kiedy po raz pierwszy się spotkali, gdyż dla każdego z nich była to inna data. 23 września 1977 roku, gdy Henry miał 36, a Clare 6 lat ona spotkała go po raz pierwszy. On przybył do niej z przyszłości, z ich wspólnego życia. Spotykali się na Łące przez 12 lat – on przybywał z przyszłości, a ona zawsze na niego czekała. Henry poznał Clare  26 października 1991 roku. Dla niej było to spotkanie po latach rozłąki, dla niego pierwszy raz. Odnaleźli się wtedy w teraźniejszości. Niczego jednak nie mogą być pewni. Wszystko może zmienić pozostawiona na podłodze kupka ubrań…
Bardzo odpowiadał mi styl autorki. Czytało się szybko i nawet  nie wiem kiedy minęło to prawie 500 stron. Dużym atutem książki jest narracja dwóch osób – Clare i Henry’ ego. Pozwoliło mi to na dokładne zrozumienie obojga z nich. Podkreślało to także, że główną postacią nie jest wyłącznie Henry, ale także Clare, przeżywająca mocno każde jego zniknięcie, samotność. Autorka we wspaniały sposób przedstawiła obie postaci. Na kartach książki jawili mi się jako prawdziwi ludzie z krwi i kości. Przeżywający mocno każde uczucie, walczący z własnymi demonami.
Autorka nie skupiła się jednak na jednym wątku. Ukazała także wiele innych zdarzeń i postaci, które również miały duże znaczenie. Niektórzy ludzie nie potrafią poradzić sobie z utratą bliskiej osoby, zamykają się w sobie, odcinając się od innych. Nie zdają sobie sprawy, że tym samym ranią ich. Trzeba zauważyć, że bohaterowie  nie są idealni. Mają wiele wad, lęków, słabości. Często nie radzą sobie w życiu. Świat przedstawiony w powieści nie jest wyidealizowany. Został przedstawiony takim, jaki jest, ze swoimi wadami i zaletami.
Pani Niffenegger sprawiła, że poczułam z bohaterami więź. Przebiegle manipulowała moimi emocjami. W trakcie lektury często się śmiałam i równie często płakałam. Przechodziłam razem z Clare i Henrym przez dobre i złe chwile, pozostając z nimi do końca.
            Motyw podróży w czasie zawsze fascynował ludzi. Tutaj jednak został przedstawiony z innej perspektywy – z perspektywy samego podróżnika, który jest ofiarą tej przypadłości, ale także z perspektywy osoby najbliższej, która nie pozostaje wobec tego wszystkiego obojętna. Podróże w czasie są zarówno dobrem jak i złem. Z jednej strony zwiększają możliwości, poszerzają horyzonty. Jednak cena, jaką się za to płaci jest czasami ogromna. Jak to jest wciąż na nowo widzieć swoich bliskich, którzy odeszli, ich śmierć? Raz po raz odczuwać ten sam ból? Jak to jest, wiedzieć co się stanie, a mimo wszystko nie móc zrobić nic aby temu zapobiec? Jakie znaczenie mają nasze wybory skoro przyszłość jest już zaplanowana i nie da się jej zmienić? Czy mają jakąś wartość?

 „Nasza miłość była dla mnie nicią, dzięki której udało mi się przejść przez labirynt życia; siatką rozciągniętą pod chodzącym po linie człowiekiem, jedyną rzeczą w tym moim dziwnym życiu, której mogłem zaufać.”

Nie zawsze było kolorowo, nie wszystko układało się idealnie, lecz oni dawali sobie radę. Razem przechodzili przez najcięższe próby. Nie zawsze jednak mogli na sobie polegać. Nieodłącznym elementem ich życia była samotność. Clare czekała na niego przez całe życie. Gdy on podróżował w czasie, ona zostawała w teraźniejszości, czekając na jego powrót, nie wiedząc jak długo to potrwa.

„Nienawidzę być tam, gdzie jej nie ma, kiedy jej nie ma. A jednak zawsze odchodzę tam, gdzie ona nie może za mną podążyć.”

            Książka otworzyła mi oczy na wiele spraw. Otworzyła także moje serce. Mam nadzieję, że wiele osób, jeśli jeszcze tego nie zrobiło, sięgnie po tę wspaniałą książkę. Z pewnością odkryją w niej to, co już stało się moim udziałem. Clare i Henry na długo pozostaną w mojej pamięci.

__________________________________________________________________________________
A co wy myślicie?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz