niedziela, 20 października 2013

"Książę mgły" Carlos Ruiz Zafon

            Jest rok 1943. Na wschodzie i w centrum Europy trwa zaciekła wojna. Maximilian Carver postanawia przenieść się razem z rodziną z dala od niej do cichego miasteczka nad Atlantykiem. Z żoną i trojgiem dzieci: Maxem, Alicją i Iriną wprowadzają się do starego domu przy plaży, wcześniej zamieszkiwanego przez rodzinę Fleischmannów, których dziewięcioletni syn Jacob utonął w morzu. Od samego przyjazdu Max zaczyna zauważać dziwne rzeczy, dziejące się w miasteczku. Zegar na dworcu działa w przeciwną stronę, a w ogrodzie za domem chłopiec odnajduje tajemnicze posągi. Dzieci poznają kilkunastoletniego Rolanda, który opowiada im o miasteczku i wraku statku z końca pierwszej wojny, który w dziwnych okolicznościach rozbił się na skałach urwiska. Poznają także dziadka chłopca - Victora Kraya. Od niego dowiedzą się o Księciu Mgły - potężnym czarowniku, zdolnym spełniać marzenia i prośby, ale oczekującym w zamian bardzo wiele. Niedługo dzieci przekonają się, że legenda ma dużo z prawdy, a im wszystkim grozi ogromne niebezpieczeństwo. Czy uda im się pokonać Księcia Mgły?
            Po raz pierwszy z prozą Carlosa Ruiz Zafona spotkałam się podczas czytania powieści "Cień wiatru". Było to już ponad rok temu, więc postanowiłam sprawdzić czy nie była to jedynie naiwna ocena., jeszcze mało doświadczonego czytelnika. Nie miałam pod ręką wspomnianej książki sięgnęłam więc po "Księcia mgły". Rozkręcało się powoli i byłam już bliska odłożenia, ale w pewnym momencie autor trafił w jakiś mój czuły, czytelniczy punkt i w końcu mnie wciągnęło. Choć muszę przyznać, że oczekiwałam więcej, nie zawiodłam się mimo wszystko.
            "Książę mgły" to powieść dla młodszej młodzieży, jednak i ja dobrze się z nią bawiłam. Widać, że jest to powieść pisana przez dość młodego pisarza (miał wtedy koło 30 lat), bo przeplatają się w niej wyraźnie wątki sensacyjne. Wspomniany wcześniej "Cień wiatru" to bardziej dojrzała i refleksyjna powieść. "Książę mgły" to duża dawka akcji i emocji, szczególnie w końcowej części. Spowita jest jakby we mgle tajemnicy i mroku. W każdym zakamarku da się wyczuć złowieszczą obecność Księcia Mgły, który czyha, będąc niewidocznym, ale stale obecnym na skraju naszej świadomości.
            Jak już mówiłam, ta powieść utrzymana jest w innym stylu niż pozostałe książki autora, jednak nadal ma w sobie to coś, co przyciąga mnie za każdym razem. Z pewnością ważnym aspektem zawsze jest tajemnica. Czasami większa, czasami mniejsza. Autor zawsze wie, co powiedzieć bym nie mogła oderwać się od jego książek. W odpowiednim momencie następują zwroty akcji, w taki sposób że nigdy się nie nudzę, ale też nie buzuję od nadmiaru akcji. Świetnie oddaje to charakter małej mieściny, w której głównie mają miejsce wydarzenia. Senne nadmorskie miasteczko, wypełnione zapachem saletry. Tak samo jest w powieści niby sennie i melancholijnie, ale wciąż mamy świadomość, że ta saletra może zwiastować jakiś rychły wybuch.
            Mimo, że jak już mówiłam jest to książka raczej dla młodszych czytelników, nie brak w niej scen raczej nie występujących w bajkach. W przeciwieństwie do nich, "Książę mgły" nie kończy się happy end'em, gdzie wszyscy żyją długo i szczęśliwie. To zakończenie daje trochę więcej do myślenia i przypomina nam, że niektórych spraw nie da się zmienić, a nasze przeznaczenie i tak nas dopadnie, czy byśmy tego chcieli, czy nie.

            W sumie nie wiem komu polecić taką książkę. Jest raczej uniwersalna i z pewnością spodoba się każdemu. Serdecznie polecam.

sobota, 19 października 2013

"Odmieniec" Philippa Gregory

            Siedemnastoletnia Izolda zostaje zamknięta w klasztorze, aby nie mogła dochodzić swoich praw do spadku po zmarłym ojcu. Kiedy zakonnice, nad którymi sprawuje pieczę  jako przełożona, zaczynają lunatykować i zdradzać oznaki obłędu, do opactwa Lucretili przybywa młody nowicjusz Luca Vero, by na polecenie samego papieża wyjaśnić sprawę. Luca i Izolda, zmuszeni stawić czoło największym lękom świata średniowiecznego - czarnej magii, wilkołakom, szaleństwu - rozpoczynają poszukiwania prawdy i swojego przeznaczenia.
            Zwykle nie przepadam za powieściami, których akcja ma miejsce w średniowieczu. Zawsze kojarzyło mi się z nadętymi mężczyznami i fanatyczną religijnością. Philippa Gregory zmieniła jednak mój stosunek do tego okresu. "Odmieniec" to wbrew temu, co oczekiwałam, naprawdę wciągająca i ciekawa lektura, o której można powiedzieć wiele, ale nie to, że była nudna.
            Myślę, że dużo wpływ na to mieli bohaterowie, którzy wiekiem byli zbliżeni do mnie. Ich życie znacznie odbiegało od mojego, jednak łatwiej było mi się z nimi identyfikować, niż gdyby byli osobami dorosłymi. Jednak często się tak zachowywali. Oboje zajmowali ważne stanowiska w kościele, przez co często musieli wykazywać się odpowiedzialnością i rozważnością bardziej niż ich rówieśnicy. Luca - wysłany z misją przez samego papieża przemierzał kraj, nie wiedząc dokąd zmierza i co lub kogo spotka na swojej drodze. Izolda, zdradzona przez brata, który odebrał jej cały majątek i zmusił do życia w ubóstwie, nie mogła odnaleźć się w nowej sytuacji. Musiała uporać się zarówno z utratą ukochanego ojca, jak i pozycji w społeczeństwie.
            Los postanowił złączyć tych dwoje. Początkowo jako wrogów, później jako towarzyszy i przyjaciół. Razem mogli stawiać czoło kolejnym zagadkom, bo "Odmieniec" ma w sobie także coś z powieści sensacyjnej. Razem z bohaterami poznajemy kolejne fakty i próbujemy rozwiać tajemnice. A ponieważ nasz bohater ma wiele z Sherlocka Holmesa, dochodzenia nigdy nie są nudne i przynoszą czytelnikom wiele emocji. Autorka umiejętnie dozuje akcję, trzymając czytelnika w stałej niepewności co do kolejnych wydarzeń.
            Philippa pokazała mi zupełnie nowy świat. Pełen niebezpieczeństw i tajemnic, ale także wielu dobrych ludzi. Postacie były rzeczywiste i posiadały przykuwające uwagę charaktery. Żaden z nich nie pozostał wobec mnie obojętny. Jednych polubiłam innych nie darzę sympatią. Jednak ilekroć słyszę imię któregoś z nich kojarzą mi się konkretne zachowania i cechy, indywidualne dla każdego z nich. Czasami mam wrażenie, że ich znam. Że są autentycznymi osobami. I może tak jest?

            Bez względu na to, czy lubicie historię, czy nie ta książka na pewno wam się spodoba. Jest wciągająca i ciekawa. Przeniesiecie się do piętnastowiecznych Włoch. Odwiedzicie średniowieczne klasztory i zamki. Poznacie wielu ciekawych ludzi. Spróbujecie rozwiązać zagadki przeszłości, które nawet dzisiaj nie są do końca pewne. Szczególnie polecam tę książkę kobietom, którym nieobojętne są prawa kobiet. Z pewnością polubicie niepokorną Iszrak, która często w wesoły ale stanowczy sposób zaznacza swoją wartość. Często będziecie miały ochotę najzwyczajniej przybić jej piątkę, tak jak wielu innym postaciom. Tak jak ja.

niedziela, 6 października 2013

"Jutro 5" John Marsden

            Często słyszymy o toczących się gdzieś na świecie konfliktach zbrojnych, o wojnach które dawno temu zmieniły życie naszych dziadków. Czasami zastanawiamy sie nad tym głębiej, a czasami nie. Czy myśleliście jednak kiedyś, że coś takiego mogłoby się zdarzyć teraz, na Waszych oczach, zmieniając Wasze życie? Ellie, Fi, Homer i Lee nie muszą sobie tego wyobrażać. Od kiedy nieznany najeźdźca zaatakował ich kraj, ich życie całkowicie się zmieniło. A wojna wcale nie ma się ku końcowi. Mimo, że zrobili już wiele, nadal nie mogą pozwolić sobie na odpoczynek. Teraz podejmują się większych i ważniejszych rzeczy, walczą z co raz silniejszym wrogiem. Jednak walczą także z samymi sobą. Ze strachem, zwątpieniem i zmęczeniem. Kto wygra tę walkę? Czy bohaterom i teraz uda się umknąć śmierci, która czai sie na każdym kroku?
            Z pewnością wielu z Was czytało już wspaniałe książki Johna Marsdena. Nie?! W takim razie jak najszybciej bierzcie się za czytanie. "Gorączka" to już piąta część, tych zaskakujących opowieści o nastolatkach z Australii. Wojna trwa juz od roku i zaczyna się robić co raz goręcej...
            Ja z pewnością dostawałam gorączki podczas czytania tej książki. Chwilami nie mogłam usiedzieć w miejscu, bo emocje były po prostu zbyt duże. Z niecierpliwością, niepewnością i strachem, poznawałam kolejne karty tej historii. Ta przygoda była dla mnie niezwykle zaskakująca, wciągająca, ale także dająca do myślenia. Przeczytałam ją w jeden dzień, ale kolejny także należał do niej. Długo nie mogłam wyrzucić z głowy makabrycznych obrazów i pesymistycznych myśli. Bo ta wojna staje się jeszcze brutalniejsza. A ja razem z bohaterami muszę sobie z tym radzić i często zadaję sobie pytanie: zabić i przeżyć, czy oszczędzić i drżeć o własne życie?
            Takie momenty zdarzały mi się często. Bohaterowie nie zawsze oszczędzali. A ja zwykle się z nimi nie zgadzałam. Ale to właśnie to lubię w tej książce. Jej szczerość do bólu. To, że czasami wręcz chciałam odwrócić wzrok od toczących się scen. Ale również to, że po prostu nie mogłam. Nie mogłam się zdobyć na odwrócenie wzroku. Czytałam dalej, wpatrzona, przestraszona, niezdolna do żadnej reakcji. Czasami jedynie otwierałam oczy szerzej ze zdziwienia. Ale pokochałam to. Pokochałam każdą, nawet najbardziej odrażającą i zaskakującą chwilę.
            Pokochałam także bohaterów. Tych młodych, odważnych ludzi, którzy poświęcali wszystko, swoją młodość i zdrowie, a czasami życie, by przeciwstawić się najeźdźcy. Za to, że mieli w sobie siłę by walczyć, kiedy wszyscy inni juz dawno się poddali. Czasami miałam wrażenie, że jestem tam razem z nimi. Nie jednak, by walczyć, ale aby uczyć się od nich i podążać ich śladem. Stali się dla mnie prawdziwymi herosami. Bez nadnaturalnych mocy, a z ogromną odwagą, uporem i patriotyzmem.

            Zaręczam Wam, że nie pożałujecie przeczytania tej książki. Nie ważne czy macie lat dziesięć, czy dwadzieścia, powinniście po nią sięgnąć. Seria "Jutro" wymyka się wszystkim kategoriom. Nie jest podobna do niczego, co ostatnio czytaliście. Wzruszająca, przerażająca i wciągająca. Jednocześnie szczera i niewyobrażalna w prawdziwym życiu. Przeczytacie ją z zapartym tchem i nigdy nie będziecie mieli dość.

wtorek, 1 października 2013

Podsumowanie września

Wróciła szkoła, więc wrześniowe zdobycze nie są okazałe, jako że nie liczę podręczników szkolnych, repetytorium, ćwiczeń, atlasów, zbiorów zadań, których w tym miesiącu zdecydowanie za dużo. To, co udało mi się kupić lub wymienić w tym miesiącu prezentuję poniżej.

Od lewej:
- "Król złodziei" Cornelia Funke - książka jeszcze niedawno bardzo popularna, jako że ukazało się jej drugie wydanie,
- "Morza szept" Patricia Schroder - kolejny hit blogosfery, morska powieść o przepięknej okładce,
- "Na zawsze" Alyson Noel - szósta i ostatnia część znanej serii "Nieśmiertelni",
- "Nostalgia anioła" Alice Sebold - znana za sprawą filmu z Saoirse Ronan w roli głównej, nikomu raczej nie trzeba przybliżać tematyki.

Jak widać w tym miesiącu same znane powieści. Stos mały, aż niepodobny do moich poprzednich. Mam jednak nadzieję odrobić sobie ten wrzesień na Targach Książki w Krakowie, które odbędą się w październiku i na które z pewnością się wybiorę. Już nie mogę się doczekać!
Przy okazji chciałabym Wam podziękować, ponieważ dzięki Wam wrzesień jednak był rekordowy: odwiedziliście mojego bloga aż 233 razy! Był to jak dotąd największy wynik, który Wam całkowicie zawdzięczam. Mam nadzieję, że niedługo go pobijemy. Teraz będzie to łatwiejsze jako że w końcu założyłam odpowiednie konto Google +. Możecie więc na bieżąco śledzić kolejne wpisy. Wystarczy dodać bloga do obserwowanych, do czego oczywiście zachęcam :)
Pozdrawiam serdecznie!

"Sophie" Guy Burt

Od razu chciałabym przeprosić za brak obecności, niestety szkoła wróciła już nieubłaganie i nie daje o sobie zapomnieć. Dzisiaj chcę Wam trochę wynagrodzić, więc pojawią się dwa posty. Postaram się w najbliższy weekend znaleźć jakoś czas :)

            Pewnej burzliwej nocy do opuszczonego domu o oknach zabitych deskami Matthew przyprowadza swoją starszą o dwa lata siostrę. Tutaj się wychowali, tutaj upłynęło ich na pozór szczęśliwe dzieciństwo. Teraz Sophie siedzi pod ścianą związana, Matthew zaś wspomina przeszłość, stawia pytania, nie na każde jednak otrzymuje odpowiedź. Czytelnik z wolna odkrywa jego obsesyjną miłość do siostry, poznaje dręczące go demony. Aż do zaskakującego finału...
            Taki opis można przeczytać na okładce powyższej książki. Zaintrygował Was? Bo mnie bardzo i właśnie dlatego po nią sięgnęłam. "Sophie" to naprawdę intrygująca książka. Czytając, można odnieść wrażenie, że to nudnawa opowiastka obyczajowa, ale tuż pod powierzchnią wyczuwa się zapowiedź jakiejś niespodzianki. Ciągłe niedopowiedzenia i zmiana narracji, sprawia, że czytelnik wciąż nie może się niczego spodziewać. Akcja przeskakuje i wydaje się być całkowicie nie chronologiczna, czytając "Sophie" trzeba być czujnym, bo każdy najmniejszy szczegół jest tutaj na wagę złota...
            W tej książce przeplatają się różne wydarzenia, uczucia i domysły. Nawet nie wiadomo kiedy, czytelnik zostaje wpleciony w ten wir i również staje się cichym uczestnikiem wydarzeń. Choć z pozoru dzieje się niewiele, siedząc razem z bohaterami w opuszczonym domu przez całą noc, poznajemy niemal całe dzieciństwo Sophie i Matthew. Ich najmłodsze lata zdominowała siostra. Zastępowała chłopcu matkę, organizowała wszystkie zabawy i życie. Podziwiał ją i zarazem się jej bał. Odczuwał przed nią cichy respekt i stale próbował rozszyfrować jej dziwne zachowania. On także miał swoje sekrety. Mimowolnie uczył się od niej pewnych zachowań i doskonalił sztukę oszukiwania. Po pewnym czasie i ona nie znała już go, jakim był naprawdę. Jej także ukazywał inną siebie wersję. Był w tym bardzo dobry, uczył się przecież od mistrza.
            Sophie była bardzo dojrzała jak na swój wiek. Często inteligencją przewyższała wielu dorosłych. Umiejętnie ukrywała jednak swoje zdolności, by nie zwracać na siebie uwagi. Wszystko miała dokładnie zaplanowane, po najmniejszy szczegół. Nic nie miało prawa pójść nie po jej myśli. Z czasem i mnie ona zaintrygowała. Mimo wszystko nie mogłam odgadnąć jej zamiarów. Była postacią tajemniczą, budzącą równocześnie zaciekawienie i strach. Cóś w jej zachowaniu kazało się zatrzymać i zastanowić nad każdym słowem, które prawie zawsze miało inne znaczenie i odkrywało o niej bardzo wiele.
            "Sophie" pełna jest tajemniczych postaci. Mimo przeczytania książki, co do wielu wciąż mam mieszane uczucia. Trudno jest jednoznacznie stwierdzić, kto był ofiarą, a kto oprawcą. Wielu jest i jednym i drugim, ale o tym możemy przekonać się dopiero po pewnym czasie.  Wszyscy jednak skupiali na sobie uwagę i skłaniali do przemyśleń. O rodzinie i jej roli w naszym życiu, o dorastaniu i różnych jego formach.

            Jest to książka z pewnością intrygująca i nie dająca o sobie zapomnieć. Myślę, że żeby ją dobrze zrozumieć nie wystarczy przeczytać ją raz. Jest pełna ukrytych podtekstów, na które na początku nie zwraca się uwagi, a które mają ogromne znaczenie, by zrozumieć całość. "Nie szkodzi, czasu mamy dość. Mów Sophie."