Wraz z rozwojem nanotechnologii zaczynają pojawiać się
różne pomysły na jej wykorzystywanie. Są tacy, którzy chcą ją wykorzystać, by
na świecie nie było wojen, zazdrości i nienawiści. Według nich cała populacja
miałaby być jednym wielkim organizmem. By to osiągnąć, chcą manipulować
ludzkimi umysłami, zabrać im wolną wolę. Są też tacy, którzy chcą bronić
wolności. Te dwie grupy walczą o dominację nad technologią. Jednak nie jest to
typowa walka, bo toczy się ona w nas. Bezpośrednio w naszym mózgu. Ofiarami
stają się zwykli ludzie, mający posłużyć jedynie za pola bitew. Gdy w wyniku
manipulacji ginie Grey McLure i jego syn - właściciel i następca firmy dysponującej
nanotechnologią, Sadie McLure staje się ostatnią spadkobierczynią fortuny. Noah
jest niczym niewyróżniającym się nastolatkiem, z ubogiej londyńskiej rodziny.
Jego starszy brat w dziwnych okolicznościach trafił do zakładu psychiatrycznego.
Oboje trafiają do tajnej organizacji BZRK, która próbuje powstrzymać dążenia do
opanowania umysłów ludzi. Oboje będą musieli poświęcić swoje życie, by osiągnąć
cel. Razem zawalczą o wolność i zemstę. Czy uda im się zachować zdrowy rozsądek
nawet w ciemnych i przerażających czeluściach bebechów?
"BZRK" to książka z pewnością nietypowa. Jest
pełna mroku i akcji, nie pozwala o sobie zapomnieć. Brałam się za nią raczej z
niechęcią, bo to w sumie nie mój ulubiony gatunek, ale w trakcie mnie do siebie
przekonała. Wprost nie mogłam sie oderwać. Jednak czasami miałam ochotę
odwrócić wzrok.
Ta książka z pewnością nie jest przeznaczona dla ludzi o
słabych nerwach. Pełno w niej scen dość drastycznych. Grant zabiera nas tu
bowiem na pole bitwy. I to nie byle jakie, bo do bebechów. Czyli do naszego
wnętrza. Często występujące opisy naszych narządów, mogą być nie lada gratką
dla fanów biologii. Choć i laicy, jak na przykład ja, będą zaciekawieni. Bo
widok ludzkich oczu, uszu, mózgu, czy skóry z poziomu pyłku kurzu jest po
prostu fascynujący. Tę fascynację mogłam także wyczuć u pisarza. Były to opisy
osoby, którą te sprawy naprawdę interesują. Jego entuzjazm udzielał się także mnie,
dlatego na każdą wizytę we wnętrznościach czekałam z niecierpliwością. Jednak
jak już mówiłam, czasami nie były to przyjemne opisy. Czasami były to widoki
nużeńców, roztoczy i gigantycznych rozmiarów pcheł. Brr. Ale drastycznych scen
nie brakowało także poza bebechami. Te były chyba nawet bardziej sugestywne i
odrażające. Sceny topiących się ciał, odcinanych kończyn, czy krwawych
strzelanin były tu dość częstym widokiem.
Nie lubicie takich klimatów? Nie zrażajcie się, ja też
nie jestem ich fanką, a mimo wszystko ta książka przypadła mi do gustu. Bo mimo
wszystko głównym elementem nie były walki i strzelaniny. "BZRK" to
oprócz tego książka pełna pytań i niekonwencjonalnych odpowiedzi. Pytań o
wolność, o sposoby dążenia do niej, o granice naszej moralności. Bohaterowie
zadawali je sobie, a każde z nich dawało nam inną odpowiedź. Jedni uważali, że
wolność jest wartością nadrzędną i warto dla niej zrobić wszystko. Nie zawahali
się zabić, kiedy mieli taką możliwość. Z zimną krwią unosili pistolet i po
prostu strzelali. Wiele ludzkich żyć nie miało dla nich większego znaczenia,
byli po prostu kolejnym krokiem w drodze ku wygranej. Innym zabijanie nie
przychodziło z taką łatwością. Często przed każdą akcją musieli stoczyć nawet
trudniejszą walkę- z samymi sobą. Czy mieli prawo, by decydować o czyimś życiu;
oceniać, kiedy sami nie byli idealni?
"BZRK" jest także pełne cynizmu i ironii.
Bohaterowie są niezwykle wyraziści, a ich kwestie często powodowały mój
uśmiech. Potrafili zawalczyć o swoje i nie pozwalali sobą manipulować. Mieli
swoje dziwactwa i odchyły, ale także dumę i własne cele. To wszystko składało
się na ich barwne charaktery, które z fascynacją odkrywałam. Zmieniali się na
moich oczach i teraz wielu z nich mogę przyporządkować konkretne cechy. Znam ich
bardzo dobrze, ale wiem, że nadal mogą mnie czymś zaskoczyć.
I z pewnością to zrobią. Dlatego nie mogę się już
doczekać kolejnej części. Wprost uwielbiam ten wzrost adrenaliny przy każdym
zwrocie akcji; każde skrzywienie przy kolejnym morderstwie i burzę mózgów,
kiedy szukam dobrego rozwiązania. "BZRK" zdecydowanie polecam i
ostrzegam: naprawdę wciąga.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz