niedziela, 10 listopada 2013

"BZRK" Michael Grant

            Wraz z rozwojem nanotechnologii zaczynają pojawiać się różne pomysły na jej wykorzystywanie. Są tacy, którzy chcą ją wykorzystać, by na świecie nie było wojen, zazdrości i nienawiści. Według nich cała populacja miałaby być jednym wielkim organizmem. By to osiągnąć, chcą manipulować ludzkimi umysłami, zabrać im wolną wolę. Są też tacy, którzy chcą bronić wolności. Te dwie grupy walczą o dominację nad technologią. Jednak nie jest to typowa walka, bo toczy się ona w nas. Bezpośrednio w naszym mózgu. Ofiarami stają się zwykli ludzie, mający posłużyć jedynie za pola bitew. Gdy w wyniku manipulacji ginie Grey McLure i jego syn - właściciel i następca firmy dysponującej nanotechnologią, Sadie McLure staje się ostatnią spadkobierczynią fortuny. Noah jest niczym niewyróżniającym się nastolatkiem, z ubogiej londyńskiej rodziny. Jego starszy brat w dziwnych okolicznościach trafił do zakładu psychiatrycznego. Oboje trafiają do tajnej organizacji BZRK, która próbuje powstrzymać dążenia do opanowania umysłów ludzi. Oboje będą musieli poświęcić swoje życie, by osiągnąć cel. Razem zawalczą o wolność i zemstę. Czy uda im się zachować zdrowy rozsądek nawet w ciemnych i przerażających czeluściach bebechów?
            "BZRK" to książka z pewnością nietypowa. Jest pełna mroku i akcji, nie pozwala o sobie zapomnieć. Brałam się za nią raczej z niechęcią, bo to w sumie nie mój ulubiony gatunek, ale w trakcie mnie do siebie przekonała. Wprost nie mogłam sie oderwać. Jednak czasami miałam ochotę odwrócić wzrok.
            Ta książka z pewnością nie jest przeznaczona dla ludzi o słabych nerwach. Pełno w niej scen dość drastycznych. Grant zabiera nas tu bowiem na pole bitwy. I to nie byle jakie, bo do bebechów. Czyli do naszego wnętrza. Często występujące opisy naszych narządów, mogą być nie lada gratką dla fanów biologii. Choć i laicy, jak na przykład ja, będą zaciekawieni. Bo widok ludzkich oczu, uszu, mózgu, czy skóry z poziomu pyłku kurzu jest po prostu fascynujący. Tę fascynację mogłam także wyczuć u pisarza. Były to opisy osoby, którą te sprawy naprawdę interesują. Jego entuzjazm udzielał się także mnie, dlatego na każdą wizytę we wnętrznościach czekałam z niecierpliwością. Jednak jak już mówiłam, czasami nie były to przyjemne opisy. Czasami były to widoki nużeńców, roztoczy i gigantycznych rozmiarów pcheł. Brr. Ale drastycznych scen nie brakowało także poza bebechami. Te były chyba nawet bardziej sugestywne i odrażające. Sceny topiących się ciał, odcinanych kończyn, czy krwawych strzelanin były tu dość częstym widokiem.
            Nie lubicie takich klimatów? Nie zrażajcie się, ja też nie jestem ich fanką, a mimo wszystko ta książka przypadła mi do gustu. Bo mimo wszystko głównym elementem nie były walki i strzelaniny. "BZRK" to oprócz tego książka pełna pytań i niekonwencjonalnych odpowiedzi. Pytań o wolność, o sposoby dążenia do niej, o granice naszej moralności. Bohaterowie zadawali je sobie, a każde z nich dawało nam inną odpowiedź. Jedni uważali, że wolność jest wartością nadrzędną i warto dla niej zrobić wszystko. Nie zawahali się zabić, kiedy mieli taką możliwość. Z zimną krwią unosili pistolet i po prostu strzelali. Wiele ludzkich żyć nie miało dla nich większego znaczenia, byli po prostu kolejnym krokiem w drodze ku wygranej. Innym zabijanie nie przychodziło z taką łatwością. Często przed każdą akcją musieli stoczyć nawet trudniejszą walkę- z samymi sobą. Czy mieli prawo, by decydować o czyimś życiu; oceniać, kiedy sami nie byli idealni?
            "BZRK" jest także pełne cynizmu i ironii. Bohaterowie są niezwykle wyraziści, a ich kwestie często powodowały mój uśmiech. Potrafili zawalczyć o swoje i nie pozwalali sobą manipulować. Mieli swoje dziwactwa i odchyły, ale także dumę i własne cele. To wszystko składało się na ich barwne charaktery, które z fascynacją odkrywałam. Zmieniali się na moich oczach i teraz wielu z nich mogę przyporządkować konkretne cechy. Znam ich bardzo dobrze, ale wiem, że nadal mogą mnie czymś zaskoczyć.

            I z pewnością to zrobią. Dlatego nie mogę się już doczekać kolejnej części. Wprost uwielbiam ten wzrost adrenaliny przy każdym zwrocie akcji; każde skrzywienie przy kolejnym morderstwie i burzę mózgów, kiedy szukam dobrego rozwiązania. "BZRK" zdecydowanie polecam i ostrzegam: naprawdę wciąga.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz