niedziela, 3 listopada 2013

"Anna i pocałunek w Paryżu" Stephanie Perkins

            Anna jest typową nastolatką - ma najlepszą przyjaciółkę Bridge, fajną pracę i przystojnego chłopaka na oku. Nietypowe jest jednak to, że jej ojcem jest sławny James Ashley - poczytny autor rzewnych powieści dla kobiet, sprzedawanych w milionach egzemplarzy. Anna nie darzy go wielką sympatią, ale to jeszcze nic gdy ten postanawia wysłać córkę na rok do Paryża. Samą. Dziewczyna wcale nie cieszy się na wyjazd do najromantyczniejszego miasta na świecie i już nie może doczekać się końca roku szkolnego, kiedy jej "kara" się skończy. W Amerykańskiej Szkole w Paryżu poznaje jednak grupę przyjaciół, wśród których jest St. Clair - przystojny, brytyjsko-paryski chłopak, w którym podkochuje się cała szkoła. Jest tylko jeden problem. Jest zajęty. Anna, nie chcąc stracić przyjaciół, walczy z kiełkującym uczuciem, ale nie jest to takie proste. Czy dziewczyna podda się przyciąganiu i doczeka się wymarzonego pocałunku?
            Długo zwlekałam z tą książką, zniechęcona różnymi opiniami. Czekała na mnie już od maja i w końcu postanowiłam mieć ją za sobą. Jak wielkie spotkało mnie zaskoczenie, możecie się zaraz przekonać. W moim odczuciu nie była to kolejna rzewna opowiastka dla nastolatków, a naprawdę godna polecenia powieść. Muszę jednak przyznać, że z początku nie byłam na jej punkcie tak pozytywnie nastawiona. Mój stosunek do niej zmieniał się podobnie jak Anny do Paryża. Z początku broniłam się jak mogłam, potem żałowałam, że to już koniec. Bo kto normalny nie chciałby mieszkać w Paryżu?!
            W ogromnym, pięknym, tajemniczym i romantycznym Paryżu. Mieście miłości. Gdzie wszystko się może zdarzyć, a marzenia się spełniają. Nadal mam wrażenie, że brałam w tym udział. Że rok szkoły spędziłam w tym cudownym mieście. Często zdarza mi się zapominać, że nie doświadczyłam tego na własnej skórze. Przeżycie było tak autentyczne, że całkowicie się w nim zatraciłam. Straciłam rachubę czasu i zdecydowanie za szybko skończyłam czytać. Perkins zabrała mnie w niezapomnianą podróż ulicami Paryża. Zabrała mnie do maleńkich kin w Dzielnicy Łacińskiej, na spacer po Ogrodach Luksemburskich, na zwiedzanie Panteonu (wytłumaczyła mi, co to naprawdę jest) i wspięła się ze mną na szczyt Notre Dame. Zaprosiła mnie na kolację do małych kawiarenek i poczęstowała tradycyjnym francuskim jedzeniem. Było pysznie! Zawdzięczam jej jedno: teraz naprawdę chcę tam jechać.
            Ale także przez nią mam bardzo wygórowane oczekiwania, co do tego co lub kogo tam spotkam. Bo teraz liczę na Etienna! Słodkiego, pewnego siebie, zabawnego i przystojnego Etienna. A co jeśli go  nie spotkam? Nieładnie, pani Perkins, tak rozkochiwać w nim czytelniczki, a potem nam go odbierać i sprawiać, że nie możemy do niego nawet nikogo porównać. Autorka wspaniale wykreowała wszystkie postaci, tak że teraz mam wrażenie że ich też osobiście poznałam. Skończyłam z nimi przygodę, ale nadal tęsknię za żartami Josha, nieśmiałą bliskością Rashmi i chocolat chaud  Mer. Tęsknię za nimi wszystkimi. najbardziej jednak brakuje mi ich poczucia humoru. Szczerze mówiąc, chyba nigdy nie czytałam takiej książki jak ta. Zdarzało mi się wybuchać niekontrolowanym śmiechem w niespodziewanych sytuacjach, robić dziwne miny do postaci i śmiać się z nimi w głos. Ta książka pełna jest ich inteligentnych i śmiesznych dialogów i długo nie daje o sobie zapomnieć.
            Ale nie jest to jedynie lekka lektura na jedno popołudnie. Oprócz chwil śmiechu są także chwile smutku i refleksji. Nad naszymi zachowaniami i decyzjami, których często żałujemy i których się wstydzimy. Bohaterowie nie byli jedynie roześmianymi, beztroskimi nastolatkami. Każde z nich miało swoje wady i dokonywało złych wyborów. Ale również to według mnie jest zaleta tej książki. Bohaterowie nie są jednowymiarowi i zdecydowanie nie są idealni.

            Czy mówiłam juz jak bardzo kocham tę książkę? Po przeczytaniu ostatniego zdania miałam już ochotę wrócić do pierwszego. Zacząć jeszcze raz. Przeżyć to jeszcze raz. Na razie jednak tego nie robię a próbuję Was przekonać do pierwszego. Możecie być pewni, że tego nie pożałujecie. Przy okazji nauczycie się kilku przydatnych słówek, czyli bardzo przyjemne z pożytecznym. Chcecie zobaczyć Paryż, ale nie bardzo macie czas i środki? Nic prostszego! Po prostu sięgnijcie po tę książkę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz