sobota, 25 maja 2013

Recenzja "Ciepłe ciała" Isaac Marion



 „Ciepłe ciała” to debiut literacki Isaaca Mariona, który, jak sam powtarza nie otrzymał żadnej nagrody, nie ma żony ani dzieci. Swoim talentem i pomysłem zdołał on jednak podbić serca wielu ludzi na całym świecie. Także moje.

            R to młody zombie z problemem egzystencjalnym. Ze względu na swoją wrażliwość wiedzie życie samotnika w tym, i tak opuszczonym, świecie. Podczas jednego z krwawych polowań R poznaje Julie – młodą buntowniczkę. Dziewczyna budzi w nim nieznane dotąd emocje, w skutek których zombie postępuje wbrew swojej naturze i ratuje ją. Ich spotkanie doprowadzi do zmian, jakich nikt się nie spodziewał.

„Ironia bycia zombie wynika z tego, że wszystko jest zabawne, ale nie możesz się uśmiechać, bo zgniły ci wargi.”

            Po kilku pierwszych stronach miałam wrażenie, że to coś w rodzaju „Wyspy żywych trupów”, a muszę przyznać, że nie lubię takich klimatów. Wiecie o co mi chodzi – fruwające, zgniłe kończyny, krew, móóóózgi… Postanowiłam to jednak przeczekać i stwierdzam, że naprawdę było warto, gdyż to, co nastąpiło potem znacznie przerosło moje oczekiwania wobec tej pozycji. Nie mogłam się oderwać, chociaż muszę przyznać, że styl pisarza nie należy do najlepszych. Zdarzało mi się czytać zdanie kilka razy, próbując zrozumieć, co autor miał na myśli. Były to jednak przypadki dość rzadkie i patrząc na całość jestem skłonna je wybaczyć.
            Bohaterowie, wykreowani przez Isaaca byli realni i barwni. O ile Julie można uznać za postać wyrazistą, to jednak R, ze swoją trupią aparycją, na takie określenie chyba nie zasłużył. Powoli się jednak rozkręcał. Rzeczą, która przyciągnęła moją uwagę, było słownictwo dziewczyny. Nie wpłynęło to zbytnio na treść, jednak dodało tej scenerii trochę wigoru. Zresztą sama Julie ożywiła akcję. To przez co przeszła zmusiło ją do szybkiego dorastania, przystosowując do ciężkich warunków i hartując jej charakter. Starała się sprawiać wrażenie silnej, niezależnej kobiety, jednak w środku nadal pozostawała delikatną i wrażliwą istotą.
            W książce podobało mi się także przedstawienie świata po apokalipsie. Pomijając truposze, wizja ta była naprawdę prawdopodobna. Isaac przedstawił wiele postaw i zachowań ludzkich, które doprowadziły do takiego stanu rzeczy. Nie mogłam pozbyć się wrażenia, że niedługo właśnie to nas czeka.
            „Ciepłe ciała” to książka naprawdę godna polecenia. Można w niej znaleźć dużo więcej niż romans i przygodę. Autor zawarł w niej wiele głębokich przemyśleń na temat życia, jego sensu. Skłonił mnie do refleksji nad wieloma sprawami – życiem i śmiercią, nadzieją i miłością oraz nad samym sensem istnienia. Książka wywołała we mnie emocje, których się nawet nie spodziewałam. Dotykała ważnych spraw z poziomu zombie – bezpośrednio i szczerze. Wszystkim gorąco polecam tę lekturę. Ja sama z pewnością jeszcze do niej wrócę.

Polecam także stronę autora: http://burningbuilding.blogspot.com/

A wy czytaliście? Jak wrażenia? 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz