A oto recenzja "Pomiędzy" Tary Hudson. Jak widać dość krótka, a to z takiego prostego powodu, że nie lubię pisać złych rzeczy o książkach, a dobrych dużo tu nie było :/ Zapraszam jednak do lektury :)
A co by było gdyby
pewnego dnia wszyscy przestali cię widzieć?
W
takiej sytuacji znalazła się Amelia. Od kilku lat błądzi po świecie bez celu.
Ze swojego życia nie pamięta nic poza imieniem. Nie pamięta nawet okoliczności swojej
dziwnej śmierci. Nie może nikogo dotknąć, a wszystkie jej zmysły poza wzrokiem
i słuchem odeszły w zapomnienie. Nie ma poczucia upływającego czasu, w czym nie
pomagają jej męczące ją koszmary, które przenoszą ją w miejscu i czasie.
Wszystko zaczyna się zmieniać, gdy ratuje od śmierci
Joshuę. Okazuje się on medium, a więc jedyną osobą, która ją widzi i odczuwa.
Rodzi się pomiędzy nimi uczucie. Wszystko co uzyskała na tej relacji, może być
Amelii odebrane z powodu zabiegów babci Joshuy, a także planów zaborczego i
mrocznego Eliego.
Historia ukazana w książce mi się podobała, jednak
uważam, że autorka nie wykorzystała drzemiącego w tym oryginalnym pomyśle potencjału
i opisała wszystko dość powierzchownie. Po osobie, która została pozbawiona
dotyku, zapachu i kontaktu z ludźmi, spodziewałam się czegoś więcej, jakichś
przeżyć wewnętrznych, czego tutaj nie było. Jej przemyślenia nie zachwycają, bo
w sumie wiele ich nie ma, przez co postać jest nijaka, obojętna dla czytelnika.
Sam pomysł był ciekawy, dużo się działo. Był jednak
trochę niedopracowany. Wiele rzeczy nie było odpowiednio wyjaśnionych, jak na
przykład aspekt zajęć Eliego, czy jego szefów.
Książka wywołuje u mnie mieszane uczucia. Pomysł mi się
podobał, autorka ciekawie podeszła do tematu życia po śmierci. Nie jest to
jednak lektura wysokich lotów. Polecam ją jako lekką lekturę na niedzielne
popołudnie.
A wy czytaliście? Co o niej sądziecie?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz